„Kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu i nie wnosi zastrzeżeń”
Można bezpiecznie założyć, że tytułowy punkt znajdziemy w 99% wzorów umowy sprzedaży samochodu używanego dostępnych za darmo w Internecie. Zakładać można i to, że przy pomocy tego zdania sprzedawca samochodu liczy na uwolnienie od wszelkiej odpowiedzialności za ewentualne wady, usterki i awarie samochodu, z którymi może kiedyś zgłosić się kupujący. Można także założyć, że kupujący samochód używany nie zawsze dostrzega pełne znaczenie takiego postanowienia. Po przerejestrowaniu samochodu umowa wędruje do szuflady, a okazja do jej analizy nadarza się przeważnie dopiero wtedy, gdy samochód się zepsuje. Często okazuje się, że każda ze stron ma zupełnie inne wspomnienia z dnia sprzedaży samochodu.
Sprzedający przypomina sobie, że przecież proponował kupującemu wizytę w serwisie w celu sprawdzenia stanu samochodu. Kupujący z kolei pamięta, że istotnie chciał wykonać przegląd przedsprzedażny u zaprzyjaźnionego mechanika, ale sprzedający nie wyraził na to zgody. Niekiedy zdarza się, że samochód istotnie sprawdzono, nawet na Stacji Kontroli Pojazdów. Zapytani o szczegóły, dzisiejsi przeciwnicy przyznają, że tak naprawdę sprawdzenie stanu technicznego pojazdu ograniczyło się do weryfikacji VINu i zewnętrznych oględzin, niekiedy badana bywa grubość lakieru. To tylko pierwsze z brzegu przykłady wyjaśnień, jakie zdarza mi się usłyszeć przy okazji doradzania w sporach dotyczących jakości samochodów używanych.
Przegląd samochodu używanego przed podpisaniem umowy sprzedaży
Gdy spór się zaognia, okoliczności towarzyszące zawieraniu umowy sprzedaży samochodu używanego nabierają kapitalnego znaczenia. W procesie sąd ustala, czy niesprawność samochodu istotnie jest jego wadą, która uprawnia kupującego do skorzystania z rękojmi za wady fizyczne. W toku tych dociekań, sąd próbuje odkryć bogactwo znaczeń, jakie mogą kryć się za lakonicznym sformułowaniem „Kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu i nie wnosi zastrzeżeń”. Przy tej okazji wychodzi na jaw, iż w powszechnym przekonaniu sprzedających fakt wykonania przeglądu przedsprzedażnego albo rezygnacja z takiej możliwości przez kupującego ma oznaczać w praktyce wyłączenie rękojmi.
Jest to przekonanie nieuzasadnione. Wynika ono najwyraźniej z dosyć wybiórczej interpretacji przepisu art. 557 § 1 Kodeksu cywilnego, który brzmi: „Sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy.” Mianowicie, sprzedający na ogół prezentują następujący tok rozumowania: skoro kupujący dokonał sprawdzenia pojazdu w dniu zakupu lub na kilka dni przed zakupem, to znaczy, że kupując samochód kupujący wiedział o wszystkich wadach tego samochodu. Ponadto sprzedający uważają, że skoro zaproponowali sprawdzenie pojazdu przed zakupem, a kupujący nie skorzystał z tej możliwości, to oznacza to, że kupujący zaakceptował ryzyko istnienia wszelkich wad pojazdu. W obydwu przypadkach w przekonaniu sprzedawców ma to prowadzić do pozbawienia kupującego uprawnień z rękojmi. To ma oznaczać w praktyce, że w przypadku każdej awarii powstałej po zakupie samochodu, sprzedający może odmówić wykonania (lub sfinansowania) jego naprawy, nie musi godzić się na obniżenie jego ceny oraz nie musi reagować na oświadczenie o odstąpieniu od umowy sprzedaży samochodu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pokutuje tu przekonanie o prawnym obowiązku zbadania rzeczy przez kupującego. Jednakże badanie rzeczy ma znaczenie – po pierwsze, wyłącznie przy sprzedaży między przedsiębiorcami, a po drugie, o ile badanie danego rodzaju rzeczy, czas tego badania i sposób tego badania jest zwyczajowo przyjęte (art. 563 § 1 Kodeksu cywilnego: ”Przy sprzedaży między przedsiębiorcami kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi, jeżeli nie zbadał rzeczy w czasie i w sposób przyjęty przy rzeczach tego rodzaju i nie zawiadomił niezwłocznie sprzedawcy o wadzie, a w przypadku gdy wada wyszła na jaw dopiero później – jeżeli nie zawiadomił sprzedawcy niezwłocznie po jej stwierdzeniu.”).
Ujawniać czy nie ujawniać wady samochodu używanego?
Tymczasem dla skutecznego zwolnienia sprzedawcy z odpowiedzialności z tytułu rękojmi obejmującej samochód używany konieczne jest, aby kupujący w dacie zawarcia umowy sprzedaży samochodu używanego miał wiedzę o wadach tego konkretnego samochodu. Na takie znaczenie art. 557 § 1 Kodeksu cywilnego wskazał Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16 lutego 2005 r. w sprawie IV CK 546/04: „z treści art. 557 § 1 k.c. nie wynika, że sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, gdy kupujący powinien o wadzie wiedzieć. Przeciwnie, z przepisu tego wynika, że aby nastąpił taki skutek kupujący musi o wadzie wiedzieć w chwili zawarcia umowy.” Tę wiedzę kupujący może uzyskać wprost od sprzedawcy, o ile sam sprzedawca wie o istnieniu wad. Wiedza ta może także pochodzić od warsztatu czy diagnosty z SKP i być zaskoczeniem dla samego sprzedawcy. W takim wypadku nie wystarczy jednak użycie tytułowego zdania w umowie sprzedaży. Jak wynika z przytoczonego wyżej wyroku, w interesie sprzedawcy konieczne jest wówczas precyzyjne wskazanie, o jakich wadach kupujący został uprzedzony przy zawieraniu umowy. Dla przykładu, jeżeli sprzedawca wie, że regularnie dolewa ponad 1 litr oleju silnikowego na 1000 km, czyli zużycie oleju silnikowego nie mieści się w normie przewidzianej przez producenta pojazdu, to chwila zawierania umowy jest idealnym czasem na uprzedzenie o tym kupującego. Podobnie, jeżeli sprzedawca wie, że automatyczna skrzynia biegów szarpie przy zmianie biegów, to warto to odnotować w umowie, zamiast liczyć na to, że nowemu właścicielowi nie będzie to przeszkadzać. Warto przy tym pamiętać, że przemilczenia tego rodzaju okoliczności są bliskie podstępnemu zatajeniu wady, o którym mowa w art. 558 § 2 Kodeksu cywilnego. Jeżeli zaś od serwisu sprawdzającego stan techniczny pojazdu w dniu sprzedaży sprzedawca i kupujący dowiedzą się, że wkrótce do naprawy nadawać się będzie skorodowany próg lub widoczne jest zapocenie przy obudowie rozrządu, a kupujący mimo to decyduje się na zakup pojazdu, to dla bezpieczeństwa sprzedawcy w umowie sprzedaży warto wygospodarować kilka linijek na zwięzłe opisanie tej diagnozy. Jak orzekł Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 29 czerwca 2000 r. „W myśl art. 557 kc, aby nastąpiło zwolnienie sprzedawcy od odpowiedzialności z rękojmi, kupujący musi wiedzieć o wadzie i nie podlega badaniu kwestia, czy powinien był wiedzieć np. dlatego, że wada rzeczy była jawna. Wynika stąd, że na gruncie kodeksu cywilnego nie ma znaczenia podział na wady jawne i ukryte.” (V CKN 66/00).
Zgodny zamiar stron umowy sprzedaży samochodu używanego
Podczas wysłuchania stron umowy sprzedaży na sali sądowej bardzo często wychodzi na jaw, że właściwie podczas dobijania targu kupującemu ujawniono rozmaite cechy urody tego konkretnego egzemplarza samochodu. W takim wypadku rozstrzygnięcie sporu na korzyść sprzedającego jest możliwe dopiero wtedy, gdy sąd usłyszy wiarygodny i spójny opis rozmów sprzedawcy i kupującego i gdy z tego opisu będzie wynikać, że kupujący istotnie został powiadomiony o określonych niesprawnościach samochodu i dlatego nie może być zaskoczony awarią, którą aktualnie reklamuje jako wadę objętą rękojmią.
Gdy sprawa przybiera taki właśnie obrót, często zadaję pytanie, czy aby ustalić te fakty trzeba było angażować sąd? Spór co do tego, czy dana naprawa samochodu istotnie obciąża sprzedawcę w ramach rękojmi, w wielu przypadkach udałoby się rozstrzygnąć poza sądem, gdyby w umowie sprzedaży ściągniętej z Internetu nie znajdowało się owo tytułowe zdanie-worek. Zamiast niego strony transakcji sprzedaży mogą przecież zechcieć popisać się kunsztem opisywania piękną polszczyzną wykonanej diagnostyki pojazdu, listy części i podzespołów samochodu wymagających wymiany, koszt naprawy których przez nowego właściciela został uwzględniony w obniżonej cenie samochodu używanego. Gdyby tak robiła chociaż połowa sprzedających i kupujących, prawnik motoryzacyjny nie miałby zbyt wiele zajęcia…